Aktualnie mam ponownie przyjemność uczestniczyć w projekcie Grona Ambasadorów EverydayMe. Tym razem otrzymałam do testów szczoteczkę Oral-B Genius 9000. Do tej pory przechodziłam dosyć obojętnie obok tematu szczoteczek elektrycznych, bo ceny tych porządniejszych mnie przerastały biorąc pod uwagę fakt, iż nie wierzyłam że mogą one faktycznie zdziałać na zębach cuda. Jednak poprzez projekt ambasadorski miałam w końcu możliwość się przekonać, czy przypadkiem szczoteczki elektrycznie to nie jest jedna wielka ściema.
Oczywiście posiadałam kiedyś jakąś szczoteczkę elektryczną,
ale nie było to raczej nic nawet ze średniej półki, więc efekty były jak po
zwykłym szczotkowaniu. A teraz dowiecie się, czy w tych modelach z wyższej
półki jest coś specjalnego….
Opis producenta zapewnia nas, że:
Używając elektrycznej szczoteczki do zębów Oral-B GENIUS 9000 zapewnisz Twoim
zębom ponadprzeciętne czyszczenie*. Ta wysoce zaawansowana technologicznie
szczoteczka do zębów posiada okrągłą końcówkę zainspirowaną profesjonalnym
sprzętem dentystycznym. Dokładnie otacza ona każdy ząb i wykonuje ruchy
oscylacyjne, rotacyjne oraz pulsacyjne, aby usuwać do 100% więcej płytki
nazębnej w porównaniu ze zwykłą szczoteczką manualną.
*w porównaniu ze zwykłą szczoteczką manualną
Unboxing:
Otwierając pudełko i przeglądając kolejne elementy byłam coraz to bardziej
zaskoczona bogactwem, które tam znajdywałam. Pierwsza w moją rękę trafiła
oczywiście sama szczoteczka, bo to mnie najbardziej interesowało. Już na sam
widok wygląda bardzo profesjonalnie. Bardzo praktyczne są podświetlane tryby
pracy szczoteczki, łatwo widoczny stan naładowania baterii oraz wskaźnik
bluetooth. Uwaga, góra szczoteczki również się świeci – podobno również można
zmieniać barwy światełka (ale temat będzie kontynuowany w następnej recenzji na
temat zalecanej do szczoteczki aplikacji na smartphony, bo jeszcze nie miałam
okazji wypróbować). Tył szczoteczki jest wykonany z antypoślizgowego materiału.
Jak dla mnie wygląd bardzo nowoczesny, ale również elegancki, co jest wielkim
plusem.
Następnym elementem, który wpadł w moje ręce było podróżne
etui. Na początku musiałam się chwilę zastanowić, co tak właściwie trzymam w
rękach i doszłam do wniosku, że to pokrowiec podróżny na szczoteczkę. Dopiero
po jakimś czasie zauważyłam, że z boku jest wejście na USB. Dopiero później
wyczytałam w instrukcji, że jest to przenośny pokrowiec, dzięki któremu można
również ładować szczoteczkę, ale również inne urządzenie, bo posiada wejście
USB. Oczywiście pośród elementów zestawu znalazł się również stosowny kabel do
ładowania przez właśnie to urządzenie.
Następny był uchwyt do telefonu, który ma umożliwić
korzystanie z aplikacji podczas szczotkowania zębów. Uchwyt ma bardzo przyjemną
regulację, co umożliwia manipulację położenia telefonu pod różnymi kątami.
I przyszła kolej na ładowarkę. Bardzo praktyczna jest
możliwość połączenia pojemniczka na przechowywanie końcówek wraz z ładowarką
jeśli szczoteczki używa więcej niż jedna osoba – można wtedy tam bez problemu
zorganizować sobie na nie miejsce, albo jeśli ma się potrzebę używania różnych
końcówek. Dobrze pomyślane, że jednak nie każdy będzie chciał przechowywać ten
pojemniczek w łazience, bo nie dla każdego będzie to przydatne – wtedy można po
prostu wypiąć z niego ładowarkę.
No i doszłam w końcu do końcówek! Jak domownicy zauważyli że
są aż 4, to od razu się ucieszyli, że wszyscy będą mogli przetestować nowy,
domowy sprzęt. Niestety dla nich wszystkie końcówki są inne i pełnią różne funkcje!
- Pierwsza od lewej (na zdjęciu) Oral-B Floss Action posiada specjalne włókna micropulse, które mają za zadanie dosięgnąć głęboko w przestrzenie między zębami, aby dokładniej usunąć płytkę nazębną.
- Druga Oral-B Sensitive posiada delikatniejsze włókna dla osób o wrażliwych zębach oraz dziąsłach.
- Kolejna Oral-B 3D White jest wyposażona w nasadkę polerującą, która pomaga efektywniej usuwać przebarwienia.
- Ostatnia to końcówka Oral-B CrossAction – prawdopodobnie najbardziej zaawansowana o nieregularnym kątem włókien. Doskonale usuwa płytkę nazębną.
Dostępna jest jeszcze jedna końcówka – Oral-B TriZone, która
pasuje do szczoteczki, jednak nie jest dołączona do zestawu.
Oprócz tego oczywiście standardowo w opakowaniu znajduje się
instrukcja, w tym przypadku w wielu językach.
Pierwsze wrażenie:
Długo nie minęło od rozpakowania i pierwszego użycia
szczoteczki – ciekawość wzięła górę. Gdy się ją włączy to trochę strach włożyć
do buzi 😉. Jest głośna jak na szczoteczkę, ale jest to
uzasadnione, bo jak się okazało działanie jest tego warte. Początkowe
przyłożenie do zębów również było dosyć niespodziewanym odczuciem, bo trochę
jak bym przytknęła do zębów wiertło. Nie chodzi o ból, bo w żadnym wypadku
szczoteczka go nie spowodowała, ale jej nieregularne ruchy, czy inaczej –
drgania, których się nie spodziewałam. Pod tym względem nie jest to normalna
szczoteczka – czuć od razu, że działa inaczej, a jej ruchy są
obrotowo-pulsacyjne. Po 30-stu sekundach kolejne zdziwnienie, bo coś mi
zawibrowało – początkowo myślałam, że to czujnik nacisku. Później doczytałam,
że szczoteczka wibruje co 30 sekund, aby zmienić obszar szczotkowania –
oczywiście można to zmienić. Po zakończeniu pierwszego szczotkowania byłam pod
wrażeniem! Od razu widać różnicę – nie tego się spodziewałam. Jeśli chcecie
mieć lśniące zęby – to jest dobra droga. Po każdym użyciu zęby błyszczą niczym
perełki. Po kilku użyciach faktycznie widać różnicę w ilości płytki nazębnej
oraz przebarwień.
Wypadałoby również wspomnieć o funkcjach szczoteczki, bo
ilość widocznych na niej lampek jest zadziwiająca jak na urządzenie służące do
codziennego czyszczenia zębów. U góry szczoteczki widzimy świecący (gdy
szczoteczka jest włączona) pierścień, który można spersonalizować przy użyciu
aplikacji Oral-B, ale o tym w drugiej części testu z opisem aplikacji, bo
byłoby to za dużo na raz. Pierścień informuje nas, gdy minie ustawiony czas
szczotkowania określonej partii zębów (domyślnie 30 sek.) lub całkowity czas
szczotkowania (2 min. domyślnie) poprzez miganie światła oraz wibracje
szczoteczki. Dodatkowo zmienia kolor na czerwony, gdy dociśniemy szczoteczkę
zbyt mocno do zębów – jest to bardzo dobra opcja dla osób, które poprzez zbyt
mocne szczotkowanie obsuwają dziąsła eksponując szyjki na inne czynniki. Poniżej pierścienia występuje przycisk
włączania i wyłączania, a następnie przycisk zmiany trybów – tego chyba nie
trzeba tłumaczyć. Tryby szczoteczki są za to bardzo rozbudowane – jest ich aż
6! Mi ostatecznie wystarczyły by 2 – szybki i wolniejszy, ale na nadmiar
funkcji nigdy nie narzekam – jest to raczej atut.
- Daily Clean – włączony, gdy żadna dioda trybu nie jest podświetlona. Jest to podstawowy tryb do codziennego użytku.
- Pro Clean – pierwszy od góry. Szczoteczka w tym trybie działa jeszcze intensywniej i czyści zęby jeszcze mocniej.
- Sensitive – do czyszczenia delikatnych obszarów.
- 3D White – tutaj celu chyba nie trzeba tłumaczyć. Jest to polerowanie, które można używać okazjonalnie.
- Gum Care – tryb przeznaczony do masażu dziąseł. Tego bym nie przewidziała bez przeczytania instrukcji.
- Tongue Clean – czyszczenie języka.
Poniżej widzimy jeszcze ikonkę bluetooth, która informuje
nas czy funkcja jest aktualnie włączona (niepotrzebne, gdy nie korzystamy z
aplikacji). Szczoteczka wyraźnie pokazuje nam stan baterii, co jest również
dużym plusem. Należy podkreślić, że naładowana bateria ma wystarczyć na 12 dni
regularnego używania szczoteczki (czyli mycie zębów 2 razy dziennie przez 2
minuty), co jest całkiem dobrym wynikiem. Jedyne, co do tej pory mi się nie
podoba to fakt, że do pełnego naładowania akumulatora potrzebne jest co
najmniej 12-sto godzinne ładowanie w stacji ładującej – wydaje się to dość czasochłonne. Choć ratuje tą sytuację to, że akumulator się nie przeładowuje, a
stacja choć jest podłączona do źródła prądu nie działa, dopóki nie ma w niej
nienaładowanej szczoteczki.
Niestety nie miałam jeszcze okazji wypróbować etui, a uchwyt
na telefon omówię przy okazji recenzji aplikacji Oral-B.
Podsumowanie:
Ogólnie mówiąc jestem zachwycona! Z czasem odkrywam coraz więcej funkcji oraz możliwości szczoteczki, a nawet jeszcze nie doszłam do etapu użycia aplikacji, gdzie jest podobno wiele ciekawych bajerów. Dotychczas wypróbowałam jedną końcówkę - Floss Action, która odpowiada moim potrzebom. Mimo, że nie jest to końcówka do wybielania i nie używam trybu do tego przeznaczonego, to i tak po tygodniu użycia moje zęby są wyraźnie bielsze. Zadziwia mnie ciągle, że nawet po całym dniu jedzenia moje zęby błyszczą się niczym perełki! Szczoteczka być może nie należy do najtańszych, ale osoby, które mają obsesję (jak ja!) na punkcie swoich zębów będą z pewnością zadowolone! No i w końcu nie trzeba wydawać u dentysty na usuwanie kamienia... ;) Jedyny minus to ładowanie, o którym wspomniałam - ale da się to przeżyć. Nadal odkrywam, jeszcze nie doszłam do "masażu dziąseł", co również mnie nieco zadziwia. Moja ogólna ocena chyba nie będzie dla nikogo zaskoczeniem:
#poprostugenius
Komentarze
Prześlij komentarz